Kupiłem TFR od KiurLab z myślą: „Dobra, zobaczymy, czy to naprawdę działa, z czym to się je i czy to napewno takie dobre jak każdy zachwala.” Jeszcze rok temu było mi jakoś nie po drodze z TFRem ale tej zimy nie wyobrażam sobie mycia samochodów bez niego. Jesienią kupiłem pierwszy litr a po miesiącu dokupiłem 5 litrów.
Używam go jako oprysk wstępny i powiem tak: zimą, kiedy mój samochód wygląda jak oblepiona solą i piachem kulka śniegu i to taka zrobiona ze śniegu przy drodze, jest idealny do zastosowania jako pre wash na myjni bezdotykowej bo jak to mawia klasyk „Szewc bez butów chodzi”. Nie ma czasu na mycie swojego samochodu bo klienci ustawiają się w kolejce aż za bramę. Ale kiedy widzą tak pięknie umyty samochód pod studiem, myślą: „Ja też chcę mieć taki czysty samochód” i z czystym sumieniem zostawiają mi swoje furki do odgruzowania zmęczonego i brudnego lakieru.
Do tego nie trzeba doktoratu z chemii, żeby go użyć. Stężenie 1:10 w zupełności wystarczy na silnie zabrudzony samochód. Psik, spłucz i gotowe. Auto wygląda, jakby przynajmniej udawało, że ktoś o nie dba na co dzień.
Podsumowując: genialny środek, szczególnie zimą. Czyści tak dobrze, że aż człowiek zaczyna się zastanawiać, jak mógł żyć bez niego. Polecam każdemu, kto chce, żeby jego auto przestało wyglądać jak relikt po zimowej apokalipsie.