FX PROTECT Nano Shampoo to taki produkt, który od pierwszego kontaktu daje ci jasno do zrozumienia, że nie masz do czynienia z kolejną wodą z kolorkiem, tylko z produktem, który wie, po co powstał. Wlewasz go do wiadra i od razu czujesz, że to nie jest piana dla amatorów, gęsta, konkretna, trzyma się rękawicy jak dobrze wychowany lakiernik trzyma się terminów.
Myjesz auto i masz wrażenie, że lakier nagle staje się śliski jak tafla szkła po nocnym przymrozku, zero tarcia, zero oporu, jakby szampon mówił: „Spokojnie, ja to ogarnę”. Nie wali chemią, nie udaje tropikalnych owoców, po prostu pachnie czystością która nie męczy, tylko daje poczucie, że robisz coś porządnie.
Spłukujesz i widzisz efekt, który nie jest krzykliwy, ale cholernie satysfakcjonujący: lakier czysty, odtłuszczony, przygotowany pod kolejne etapy, bez smug, bez zacieków, bez tej taniej mgiełki, którą zostawiają marketowe wynalazki. To jest szampon dla ludzi, którzy nie potrzebują konfetti i fajerwerków, tylko konkretu. Dla tych, którzy lubią, kiedy auto wygląda tak, jak powinno wyglądać schludnie, gładko, z klasą.
FX PROTECT Nano Shampoo nie robi show, on robi robotę. I właśnie dlatego zapada w pamięć.