Testowałem Fresso Bug Remover po wieczornej trasie krajówką, gdzie przód auta wyglądał jak po spotkaniu z całą populacją owadów z województwa. Maska, zderzak, lusterka, wszystko pokryte zaschniętymi resztkami, które zwykle wymagają szorowania albo modlitwy. Auto było chłodne, więc idealne warunki do testu. Spryskałem obficie najbardziej zabrudzone miejsca, nie oszczędzając produktu, chciałem sprawdzić jego realną skuteczność bez półśrodków.
Po około minucie, może półtorej, spłukałem myjką ciśnioniową, wziąłem czystą mikrofibrę i zacząłem przecierać. Efekt? Zaskakująco dobry. Owady schodziły bez oporu, nawet te, które wyglądały jakby zdążyły się zespawać z lakierem. Nie musiałem dociskać, nie było ryzyka zarysowania powierzchni. Co ważne nie zauważyłem żadnych smug, odbarwień ani wpływu na wcześniej nałożony wosk. Lakier pozostał nienaruszony, a powierzchnia wyglądała czysto i świeżo.
Zapach to osobna historia. Spodziewałem się typowej chemii, a tu niespodzianka, owocowa mieszanka, coś pomiędzy pomarańczą, brzoskwinią a maliną. Przyjemna, nie dusząca, nie zostaje długo, ale umila pracę. Konsystencja płynu jest lekka, nie spływa zbyt szybko, co daje czas na działanie, ale też nie zasycha, więc nie trzeba się spieszyć.
Po zakończeniu czyszczenia przetarłem wszystko jeszcze raz suchą mikrofibrą, żeby sprawdzić, czy nie ma żadnych pozostałości. Nic. Czysto, gładko, bez śladów. Produkt nie zostawia tłustej warstwy, nie przyciąga kurzu, a efekt utrzymuje się przez kilka dni przód auta wyglądał dobrze nawet po kolejnej krótkiej trasie.
Podsumowując: Fresso Bug Remover to skuteczny, bezpieczny i przyjemny w użyciu środek do usuwania owadów. Działa szybko, nie niszczy lakieru ani powłok ochronnych, pachnie dobrze i nie wymaga wysiłku. Idealny po każdej trasie, zwłaszcza latem, kiedy owady potrafią zmasakrować przód auta. Nie jest to produkt „do wszystkiego”, ale w swojej kategorii robi dokładnie to, co powinien i robi to dobrze.