Od pewnego czasu coraz bardziej wkręcam się w detailing — jeszcze kilka miesięcy temu wystarczało mi klasyczne mycie auta na myjni bezdotykowej, a dziś z satysfakcją spędzam sobotnie przedpołudnia w garażu przy swoim srebrnym Hyundaiu i30, testując nowe kosmetyki i akcesoria. Jednym z moich ostatnich zakupów było niebieskie wiadro detailingowe Fireball z separatorem, i muszę przyznać, że nawet tak prosta rzecz potrafi sprawić ogromną różnicę w komforcie pracy. Zacznę od tego, że wizualnie to jedno z najładniejszych wiader, jakie widziałem – minimalistyczne logo Fireball, elegancki kolor i solidne wykonanie sprawiają, że wygląda wręcz „profesjonalnie”, nawet w domowym garażu. To niby detal, ale gdy człowiek dba o auto z pasją, to takie szczegóły naprawdę cieszą.
Pod względem praktycznym – materiał jest gruby i bardzo wytrzymały, więc bez obaw można przenosić pełne 18 litrów wody. Rączka solidna, nie ugina się nawet przy maksymalnym napełnieniu. Największą zaletą jest jednak separator, który skutecznie zatrzymuje piasek i brud na dnie wiadra. Wcześniej nie zwracałem na to większej uwagi, ale teraz widzę różnicę – po skończonym myciu dno wiadra zawsze jest ciemne od osadu, a woda powyżej separatora nadal klarowna. To naprawdę pomaga uniknąć mikrorys, zwłaszcza na delikatnym, srebrnym lakierze.
Używam systemu dwóch wiader – jedno Fireball do szamponu, drugie do płukania rękawicy lub gąbki. Dzięki temu mycie jest o wiele bezpieczniejsze i bardziej „świadome”. Fajnie też, że Fireball oferuje różne kolory, więc łatwo je rozróżnić: niebieskie do mycia, czerwone do kół, różowe dla kobiet :D
Wiaderko Fireball to nie tylko praktyczny gadżet, ale i element budujący klimat detailingu. Dla kogoś, kto zaczyna traktować pielęgnację auta jak pasję, to świetny wybór: solidne, dobrze przemyślane i zwyczajnie piękne. Teraz, gdy stoję z nim obok mojego Hyundaia i30, czuję się trochę jak w profesjonalnym studiu – tylko z domowym klimatem.