Autograb Tourmaline to dla mnie jedno z milszych zaskoczeń ostatnich tygodni. Szukałam neutralnego szamponu, który faktycznie coś robi, a nie tylko pachnie – i ten okazał się strzałem w dziesiątkę.
Auto było po dłuższej trasie, więc lakier był pokryty typowymi zabrudzeniami drogowymi – resztki błota, osad po deszczu i trochę zanieczyszczeń z asfaltu. Szampon poradził sobie z tym świetnie, domył wszystko bez większego wysiłku, a po spłukaniu lakier wyglądał naprawdę świeżo i błyszcząco.
Żelowa konsystencja dobrze się pieni, a zapach wiśni to miły dodatek – nie jest nachalny, ale zostawia przyjemne wrażenie podczas mycia. Dodatkowy plus za neutralne pH, dzięki czemu nie narusza wosków ani powłok ochronnych.
Widziałam też w internecie, że inni chwalą jego wydajność i łatwe spłukiwanie – i w pełni się z tym zgadzam. To taki szampon, po którym widać efekt „wow”, bez kombinowania.