Jeden z moich ulubionych dressingów do opon. Jest już dosyć długo na rynku więc wiele osób się do niego przekonało. Ale do rzeczy, z plusów:
Zapach – świetny ciasteczkowy zapach, umilający pracę, czuć go w całym garażu, jest też odświeżacz powietrza o tym zapachu - ADBL Magic Mist TD
Konsystencja – gęsty dressing, który łatwo przechodzi z aplikatora na oponę, a nie zostaje w aplikatorze jak w przypadku płynnych dressingów
Aplikacja – produkt bardzo dobrze rozprowadza się po oponie, dobrze wchodzi we wszystkie napisy, opony dobrze go przyjmują. Aplikuje się dobrze każdym aplikatorem jak i pędzelkiem
Wydajność – butelka 0,5 litra wystarcza na bardzo długo, niewielka kropla na aplikator i możemy zrobić cały profil opony
Efekt – mocno przyciemnia oponę, pozostawia satynowy połysk, jeśli jednak wolimy matowy efekt – żaden problem, możemy dotrzeć oponę mikrofibrą i otrzymamy mat
Trwałość – podstawa to dobrze wyczyszczona opona cleanerem do gumy. Jeśli już mamy oponę, z której po szczotkowaniu wychodzi biała piana, opłukujemy i suszymy. Po takim zabiegu dressing powinien spokojnie wytrzymać miesiąc. Tutaj też istotne będą warunki w jakich przebywa auto oraz warunki atmosferyczne i przebieg
Hydro – dressing dobrze odpycha wodę dzięki czemu opona dłużej pozostaje czysta i wyglądająca na zadbaną
Z minusów niewiele:
Opakowanie – a raczej sam korek. Jest w miarę ok, pod nakrętką mamy plastikowy wkład, który umożliwia wygodne dawkowanie produktu ale – czasami może coś skapnąć po gwincie i trzeba wycierać butelkę. Można by było zastosować końcówkę jak w dressingach Fireball
Cena – produkt jakiś czas temu był trochę tańszy, teraz trochę odstaje ceną od innych produktów z tej kategorii. Na szczęście kiedyś zrobiłem zapasy po starej cenie.
Podsumowując, pomimo wyższej ceny i tak warto go kupić. Wystarczy na wiele aplikacji, a można by było aplikować go 12 razy w roku przez kilka lat, więc cena jednej aplikacji wychodzi bardzo mała. Na pewno jest to najlepiej pachnący dressing – moim zdaniem – i koniecznie trzeba go spróbować.